piątek, 4 stycznia 2013

#Imagine z JJ'em

Przyleciałaś na wakacje do cioci która mieszka w Londynie. Umiałaś bardzo dobrze angielski, więc nie miałaś najmniejszego problemu z porozumiewaniem się z Anglikami. Pewnego wieczoru ciocia przyjechała w końcu z pracy.
- (T.I.), mam dla ciebie niespodziankę! - wchodzi uradowana ciotka do salonu w którym właśnie oglądałaś jakąś denną telenowelę.
- Serio? A co to jest? - uśmiechnęłaś się do cioci mając nadzieję, że kupiła ci iPhone albo tą bransoletkę, która tak bardzo ci się spodobała u jubilera.
- Ta-Dam! - chrzestna wyciągnęła z torebki jakiś bilet.
- Co to jest? - spytałaś trochę zawiedziona.
- Zauważyłam, że teraz dużo nastolatek lubi ten zespół. Union J, czy jakoś tak... - odparła ciotka.
- O, dzięki. - starałaś się nie zniszczyć dobrych intencji cioci. Znałaś ten zespół, ale nigdy nie pałałaś do niego jakichś specjalnych uczuć. Nie przepadałaś za nimi. Twierdziłaś, że to taka czwórka słitaśnych chłopaków śpiewających do dziewczyn w wieku 10-15 lat. Wzięłaś bilety z wymuszonym uśmiechem i udałaś się na piętro do swojego pokoju. Nie wiedziałaś co zrobić. Koncert już jutro, ale ty za cholerę nie chciałaś na niego iść. Po jakimś czasie zdecydowałaś się na niego wybrać. Nie chciałaś zawieść swojej chrzestnej, po tym, jak pozwoliła ci na całe 2 miesiące zamieszkać u niej. Poszłaś pod prysznic i szybko weszłaś pod kołdrę. Dosyć szybko zasnęłaś. Następnego ranka o 10.00 zeszłaś do kuchni zrobić sobie kanapki z nutellą. Średnio cieszyła cię perspektywa dzisiejszego dnia. Wolałaś tak jak zawsze połazić po mieście i kupić sobie jakąś ładną rzecz, a zamiast tego musisz iść na koncert jakiegoś badziewnego boysbandu.
- Ale chała... - mruknęłaś do siebie zmarnowana. O 15.30  musiałyście już wyjeżdżać.
- (T.I) no pospiesz się, bo się spóźnisz! - ponaglała cię ciocia. Miałaś ochotę skoczyć z okna i uciec do Polski. Wreszcie zeszłaś na dół i weszłaś do auta, udając bardzo podekscytowaną.
- I co? Cieszysz się? - uśmiechnęła się ciocia prowadząc samochód.
- Tak, bardzo. Nie mogę się już doczekać! - odwzajemniłaś uśmiech, ale w środku miałaś ochotę wrócić do domu i iść do centrum na lunch.
- To super. - ucieszyła się ciocia. Po 15 minutach dotarłyście na miejsce. Przed budynkiem stało pełno napalonych i rozwrzeszczanych lasek. Miałaś dość już od samego patrzenia na to wszystko.
- No, to baw się dobrze! - pocałowała cię na pożegnanie chrzestna, wsiadła do auta i odjechała zostawiając cie samą w stadzie tego bydła. Miałaś bilet V.I.P. więc wchodząc zajęłaś miejsce blisko sceny, tuż obok prawie szczających idiotek z bluzkami z logiem tego zespołu. Przed występem trochę poczytałaś o nich, żeby nie być całkiem zielona. Kojarzysz mniej więcej imiona i piosenki tych chłopaków. Nie są nawet aż tak złe jak myślałaś. Koncert się zaczął. Tłumy dziewczyn piszczą i mdleją. Przyglądasz się dokładnie chłopakom na scenie. "Całkiem fajni są..." pomyślałaś i postanowiłaś się trochę wyluzować. Nagle zauważyłaś, że jeden z nich dokładnie ci się przygląda. Jego kolega szturcha go, aby się ocknął. Ten się otrząsł i zaczął dalej śpiewać, ale co jakiś czas spoglądał na ciebie z zadziornym uśmieszkiem. Nie powiesz, pociągał cię. Spodobał ci się i to bardzo. Przez resztę występu patrzałaś się praktycznie tylko na niego. W końcu koncert się skończył. Dziewczyny z wejściówkami za kulisy, włącznie z tobą, zostały przyprowadzone do wielkiej hali, w której na środku stała mini scena. Ustawiłaś się w kolejce. Wreszcie przyszli. George, Josh, Jaymie i ten który najbardziej zawrócił ci w głowie - JJ. Stali na scenie po kolei robiąc sobie zdjęcia z fankami i wypisując im autografy. W końcu nadeszła twoja kolej. Z nerwów zaczęły ci się trząść dłonie. Sama nie wiedziałaś czemu. Zrobiłaś sobie fotki z Shelley'em, Josh'em i Jaymi'em oraz wzięłaś od nich autografy. Nadszedł czas na tego który zwrócił twoją uwagę. Podeszłaś nieco speszona i ledwo wyjąkałaś "cześć". JJ wyglądał na ucieszonego z twojego przybycia.
- Hej! - odpowiedział z tym swoim powalającym uśmiechem. Myślałaś, że padniesz.
- To co, robimy zdjęcie? - objął cię ramieniem i obdarował swoim zniewalającym spojrzeniem.
- T-tak, oczywiście... - z trudem przecisnęłaś te słowa przez gardło. Byłaś tak nim oczarowana, że na pewien czas przestałaś kontaktować. Już prawie nacisnęłaś na spust migawki, gdy nagle JJ pocałował cię w policzek. Doznałaś szoku. Masz zdjęcie z JJ'em Hamblett'em, który całuję cię w zarumieniony policzek.
- Haha, ale uroczo wyszłaś. - zaśmiał się słodko spoglądając na zdjęcie w aparacie. Myślałaś, że spalisz się ze wstydu. Wyszłaś tragicznie. Miałaś minę jakbyś zobaczyła zombie i czerwoną twarz.
- OMG, jaka masakra... - jęknęłaś.
- Co ty, wyszłaś wspaniale... - szepnął czule i pocałował cię w czoło. Zamarłaś. Wypisał ci autograf, przytulił cię na pożegnanie i powiedział
- Jak wyjdziesz, zobacz co pisze na odwrocie - uśmiechnął się.
- D-dobra... - odpowiedziałaś zaczerwieniona i odeszłaś. Obejrzałaś się za siebie i zauważyłaś, że odprowadzał cię wzrokiem. Byłaś zmieszana. Wyszłaś z budynku, i zauważyłaś pod nim już swoją ciocię. - Cześć skarbie! I jak było na... - nagle zbladła.
- Jezus, co ci jest, słabo ci? - przeraziła się. Miałaś bladą, spoconą twarz z wypiekami na policzkach i ledwo stałaś na nogach. Nagle się otrząsnęłaś.
- Nie, wszystko w porządku, po prostu... - nie wiedziałaś jak dokończyć.
- Uuu, zauroczyłaś się nimi, co nie? - puściła ci oczko chrzestna.
- Yyyy... - spojrzałam na nią jak na idiotkę i obie zaczęłyśmy się śmiać. W drodze powrotnej myślałaś o tym wszystkim. O koncercie, o tym spotkaniu i o... no własnie, o nim. O JJ'u. Nie chciałaś tego dopuścić do siebie, ale chyba się zakochałaś. Nie wierzyłaś jakim cudem spodobał ci się koleś z boysbandu. Nagle przypomniało ci się o tym, co ci powiedział na pożegnanie. Wyciągnęłaś jego autograf i odwróciłaś na drugą stronę. Było tam napisane " Dzisiaj, 21.00 w parku. Będę czekał ;* JJ.". Byłaś w szoku. Ktoś taki jak JJ Hamblett zaprosił cię na randkę? Przecież to nie możliwe. Nie wiedziałaś już co o tym myśleć...
- Ej, wysiadaj! - powiedział ciocia dziwnie się na ciebie patrząc.
- Co, zakochałaś się? - spytała żartobliwie ciotka gdy już wyszłaś z auta.
- Nie wiem... - odparłaś patrząc się pusto w przestrzeń. Ciocia nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko i weszła do domu. Ty podążyłaś zaraz za nią. Weszłaś do pokoju, rzuciłaś się na łóżko i zanurzyłaś się w marzeniach. Miałaś coraz więcej motylków w brzuchu. Już nie było ci głupio. Po prostu się zakochałaś. Przy kolacji o 19.00 spytałaś ciocię nieco zestresowana.
- Ciociu, mogę cię o coś prosić...? - zaczęłaś.
- Jasne, wal śmiało! - odpowiedziała wesoło.
- Mogę o 21.00 iść do tego pobliskiego parku? Proszę, to dla mnie bardzo ważne...- błagałaś.
- No nie wiem... tak późno? A z kim się umówiłaś? - pytała chrzestna. Wtedy opowiedziałaś jej całą historię. Była w takim szoku jak ty.
- O matko, no to nieźle... - skwitowała oglądając tył autografu JJ'a.
- To co o tym myślisz? ... - popatrzałaś na nią wzrokiem Kota ze Shreka.
- No wiesz, skoro o to chodzi... Zaprosił cię na randkę chłopak który jest marzeniem wielu milionów dziewczyn na świecie. Nie zmarnuj tej szansy! - odparła wesoło ciocia. Nagle wstałaś i rzuciłaś się na nią.
- Jeju, dziękuję ci ciociu! Kocham cię! - dałaś jej całusa w policzek.
- Dobra, idź się szykuj, musisz wyglądać zabójczo. - śmiała się ciotka. Pobiegłaś na górę i ubrałaś czarne leginsy, różową bokserkę, szary sweterek i do tego czarne conversy. Wyglądałaś ślicznie. Ciocia cię umalowała i uczesała z co jej serdecznie podziękowałaś. O 21.00 podwiozła cię pod park.
- Tylko nie przychodź za późno. - upomniała cię ciocia.
- Spoko. - pomachałaś jej na pożegnanie. Szłaś alejką, aż w końcu zauważyłaś chłopaka siedzącego na kocu przy jeziorze. Serce zaczęło ci łomotać.
- Hej... - powiedziałaś nieśmiało gdy podeszłaś do niego.
- O cześć, bałem się , że nie przyjdziesz! - przytulił cię . Znów czułaś te motyle.
- A tak w ogóle, to ślicznie wyglądasz... - szepnął czarująco.
- Dziękuję... - zrumieniłaś się. Usiedliście na kocu oglądając gwiazdy i rozmawiając ze sobą na różne tematy. Otworzyliście się przed sobą. Wiele rzeczy was łączyło.
- Wiesz... - zaczął niepewnie JJ.
- No mów... -  zachęciłaś go do kontynuowania uśmiechem.
- Kurde, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... - wziął oddech.
- Cholernie mi się podobasz. Jesteś urocza, piękna, inteligentna... - mówił to, a ty coraz bardziej nie dowierzałaś. W pewnym momencie po prostu pękłaś.
- Hej, co się stało? - zmartwił się JJ.
- Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś mnie zechce... - chlipałaś wzruszona.
- Ja cię chcę. Bardzo. - obdarzył cię szczerym i nieziemskim spojrzeniem. Popatrzyłaś się na niego i w jednej chwili zaczęliście się całować. Nie wiedziałaś czemu to zrobiłaś. On się nie bronił, a wręcz przeciwnie, podobało mu się to.
- Ufff... - odetchnął twój adorator.
- Jak ty całujesz... - przygryzł wargę.
- Ty i tak jesteś mistrzem... - pocałowałaś go jeszcze raz namiętnie.
----------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny :D Przepraszam że wczoraj nic nie napisałam ale nie miałam czasu :C Jutro pewnie też nic nie dodam więc .. xD No to teraz przejdźmy do konkretów. 1. Dzisiaj pojawi się głosowanie na następnego jednoparta... Mam nadzieję że będzie dużo głosów. 2. KOMENTUJCIEEEEE !! :D To tyle z mojej strony :* Paaa @Kate_JCat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz